czwartek, 25 czerwca 2015

Przygoda z trudną ksiażką -Dzidziuś. Niewielka książka o wielkiej stracie.

Są takie książki i takie tematy, że bardzo bym chciała żeby zniknęły. Żeby nie trzeba było o tym rozmawiać, pisać książek, i płakać. Żeby straty nie było. Żeby żyjąc z kilkulatkiem w domu nie trzeba było się mierzyć jak rozmawiać  z nim o  śmierci zwłaszcza nienarodzonego.

Ale jednak….. Ale straty się dzieją, szczęśliwe matki tracą dzieci a starsze rodzeństwo wie zwykle więcej niż podejrzewamy. 

Nie będę dużo pisała o książce Agaty Baranowskiej ”Dzidziuś. Niewielka książeczka o wielkiej stracie.” Nie muszę, wiedzcie , że jest taka, wiedzcie, że jest piękna, subtelna, nie krzyczy kolorami, ani językowymi ozdobnikami, prosta kreska, wyraziste postaci tylko zasugerowane. Surowe tło. Nie okłamuje. Wzrusza życiem , które w niej tętni, choć doświadcza tragedii. Ta rodzina  jest razem, razem czeka, razem płacze. Dzidziuś dostaje miejsce w tej rodzinie.  Nikt nie powtarza trzeba być dzielnym i nie płakać….. 

Daje się w niej prawo do prawdy. Do prawdy przeżywania radości , skoro decyzją rodziców dziewczynka została do niej dopuszczona, później do prawdy żałoby. Dzieci potrzebują prawdy.


Jest taka książka o żałobie po którą warto sięgnąć gdy…. I przyjąć te wszystkie łzy, które na jej karty spadają…. 






...


wpis powstał w ramach projektu: 

2 komentarze:

  1. Dobrze, że są takie książki, choć to bardzo, bardzo smutne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Obym nigdy nie potrzebowała po nią sięgnąć...

    OdpowiedzUsuń