czwartek, 25 czerwca 2015

Przygoda z trudną ksiażką -Dzidziuś. Niewielka książka o wielkiej stracie.

Są takie książki i takie tematy, że bardzo bym chciała żeby zniknęły. Żeby nie trzeba było o tym rozmawiać, pisać książek, i płakać. Żeby straty nie było. Żeby żyjąc z kilkulatkiem w domu nie trzeba było się mierzyć jak rozmawiać  z nim o  śmierci zwłaszcza nienarodzonego.

Ale jednak….. Ale straty się dzieją, szczęśliwe matki tracą dzieci a starsze rodzeństwo wie zwykle więcej niż podejrzewamy. 

Nie będę dużo pisała o książce Agaty Baranowskiej ”Dzidziuś. Niewielka książeczka o wielkiej stracie.” Nie muszę, wiedzcie , że jest taka, wiedzcie, że jest piękna, subtelna, nie krzyczy kolorami, ani językowymi ozdobnikami, prosta kreska, wyraziste postaci tylko zasugerowane. Surowe tło. Nie okłamuje. Wzrusza życiem , które w niej tętni, choć doświadcza tragedii. Ta rodzina  jest razem, razem czeka, razem płacze. Dzidziuś dostaje miejsce w tej rodzinie.  Nikt nie powtarza trzeba być dzielnym i nie płakać….. 

Daje się w niej prawo do prawdy. Do prawdy przeżywania radości , skoro decyzją rodziców dziewczynka została do niej dopuszczona, później do prawdy żałoby. Dzieci potrzebują prawdy.


Jest taka książka o żałobie po którą warto sięgnąć gdy…. I przyjąć te wszystkie łzy, które na jej karty spadają…. 






...


wpis powstał w ramach projektu: 

środa, 24 czerwca 2015

Przygoda z książką - David Carter

Ciekawe czy znacie książki rozkładanki Davida Cartera? 600 black spots? One red dot?
jeśli nie, to zapraszam :)



David Carter jest mistrzem konstruowania książek zabawek, znanych mojemu pokoleniu z dzieciństwa.

Jeśli macie wujka w Ameryce i nie macie pomysłu na prezent to poproście o książkę :) Nie polecam kupowania w Polsce, no chyba, że macie duuuuuuuuży nadmiar stówek i wszystkie inne książki już w biblioteczce.
Mądrala ze mnie, pewnie że kupiłam jak zobaczyłam :) i nie żałuję, to zabawa dla każdego wieku, dorośli oczywiście zawsze robią poważna minę i udają ze ich powstające spomiędzy kart książki kształty nie ruszają. O,świetne! O, fajne! lapidarne radości. A cieszą, się im oczy jakby mieli znowu pięć lat.

kliknięcie TUTAJ odeśle cię do youtube z filmikiem o książce

My oczywiście jako książkowi używacze bierzemy książkę do roboty! Otwieramy, cieszymy i inspirujemy do opowieści, gdzie się podziała nasza kropka, kto ja porwał itp, itd. Ale co najciekawsze, uciekliśmy znowu, tym razem od płaskiej kartki, podnosimy historię w trójwymiar, badamy faktury... tu nas zaprowadziła ta świetna rozkładanka. Ciekawe dokąd was zaprowadzi? (teatralnym szeptem podpowiadam - sprawdzacie u babci na strychy czy są tam jakieś wasze książki z dzieciństwa, albo zajrzyjcie do biblioteki albo zaproście do domu ciotkę która taką książkę ma ;)a potem dajcie się ponieść wyobraźni :) )

przepis na przygodę z książką:

-gips szpachlowy
-woda
-twardy papier, kartonik, lub arkusz papieru ściernego (gips dobrze się łapie)
-farby

Nasza przygoda ze struktura i przestrzenią wyszła delikatnie, oczywiście jak zawsze pomysłów jest milion i trudno jest się zdecydować :)
Rozrobiłyśmy gips z wodą na gęstą papkę, o konsystencji śmietany i aplikowałyśmy na kartę. bawiąc się przy tym możliwościami materiału. Robiłyśmy wgłębienia, dziurki, goniłyśmy miękkość gipsu. Ciekawe doświadczenie.
Schnie szybko, chyba że jest potrzeba żeby schło ekspresowo wtedy w ruch idzie suszarka.
Bawcie się dobrze, i kombinujcie ;)

a jeśli zafascynował was pomysł z rozkładankami to w Polsce nie mamy się gorzej polecam wam ARCHITEKTURKI :)



Wpis powstał w ramach projektu

                                                      tu klik -więcej przygodowych blogów :)