Któż nie zna słonia Elmera. Ta wesoła kolorowa poczciwina,
rozweseliła niejeden wieczór i poranek.
W części pierwszej serii książek o Elmerze, jest wszystko co
lubię w książkach dla dzieci, wyraźny główny bohater, charakterystyczna
ilustracja, nienachalny morał. Ale co przede wszystkim, Elmer jest trampoliną do twórczości.
Córko, pobawimy sie w Elmera ?
Zadaję czasem takie pytanie, córka biegnie po książkę i się bawimy , ruchowo bo ruchliwy okres w życiu mamy ;)
Córko, czy potrafisz się skradać jak Elmer?
Córko, a potrafisz stać zupełnie nieruchomo jak śpiący słoń?
Córko, a może zrobimy świąto kolorowego słonia? Wyciągamy wszystkie apaszki :)
Odkąd zobaczyłam słoniowy potencjał w butelkach po mleku i innych płynach, Elmery mnożą się na potegę, robimy słonie w kratkę, słonie w kwiatki, brokatki czy inne szmatki, w co nam w duszy zagra..... zobaczcie sami :)
W każdej butelce widze teraz zakletego słonia i nożyczki w kieszeni zazwyczaj podrywają się do akcji uwolnić słonia ;)
Zapraszam do tej wdzięcznej zabawy, młodszym dzieciom warto trochę pomóc z wycinaniem słonia z butelki, reszta radzi sobie sama. Jako bazy do malowania używam taśmy malarskiej.
David McKee, Elmer. Wyd. Papilon
Wpis powstał w projekcie :