wtorek, 13 października 2015

Maja z księżyca

Kupiłam sobie książkę. Bardzo się wzruszyłam.


Tak jakoś ostatnio trudne tematy same wchodzą mi w ręce, a książki które o nich , same się pchają do polecania. To polecam tą historię o chorobie starszej siostry. Która prawdopodobnie siostrę zabierze i nie odda. Słowo choroba prawie nie pada. Może raz, katar przecież jest zaraźliwy i bardzo groźny. Trzeba go nazwać po imieniu. Może rozłożyć na łopatki całe królestwo do którego przejęcia szykuje się Maja.



Blada, co dzień coraz bardziej krucha Księżniczka z Księżyca. Ala, jej siostra nie może się już z nią bawić w przebieranie w pył księżycowy, Maja ma swoja białofartuchową świtę, która pomaga jej we wszystkim, czasem Ala zazdrości, czasem jest smutna. Ale cały czas radzi sobie jak potrafi z sytuacją. Sama sobie wyobraża. Nikt jej nie podpowiada, nie podsuwa utartych klisz. Sama uruchamia wyobraźnię i ogląda we własnej głowie film z życia swojej siostry, ogląda w pastelach, delikatne obrazy, oniryczną Królewnę, lekko zarysowaną...










Najbardziej wzruszył mnie tata, nie okłamuje, mówi prawdę, choć zajęty przy chorej starszej córce czuwa też nad młodszą, nie zbywa jej i odpowiada jak sam potrafi. Krótko, prawdziwie. Ten ich dialog ma w sobie klimat haiku. Ciesze się, że tak można. Bez zadęcia, bez oszukiwania i udawania, że dorosły ma monopol na prawdę. Kliszę na odpowiednią okoliczność. I znowu jestem w tej samej ambiwalencji w której byłam przy książce "Dzidziuś. Niewielka książeczka o wielkiej stracie", tak bym chciała, żeby nie trzeba było pisać o takich tematach, a jednocześnie cieszę się, że ktoś tak potrafi. Że powstaje literatura , która może być terapią, a nie kolejna interwencyjna, terapeutyczna opowiastka.







Maja z KsiężycaTekst i ilustracje: Katarzyna BabisWyd. Widnokrąg, 2015 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz