środa, 28 października 2015

Przygoda z książką. Memento mori.

Kilka tygodni temu jechałam autobusem z córką, dziecię lat 3,5 raczej nie nieśmiałe, nie nauczone jeszcze teatralnego szeptu, wypaliło na cały regulator
-A ten ogromny bukiet po co tej pani?
-To wieniec pogrzebowy, pani jedzie na cmentarz na pogrzeb, ktoś umarł.
-To po co umarłemu kwiaty?

I tak się rozpoczęła rozmowa na temat śmierci. Obserwuję jak chodzi falami, widzę jak czasem jest interesujący, jak nie możemy teraz przejść obok cmentarza bez rozmowy na ten temat. Czasem wraca w zupełnie niezwiązanych sytuacjach, pozornie. Dobrze że mamy ksiązki, Chwała im za to że są, i że są takie.....

„Aby książka dla dzieci była dobra, musi być delikatna , ale nie mdła; prawdziwa, ale nie ciężka, pouczająca i zaskakująca. Musi umieć wyraźnie otworzyć drzwi do tego co nie może być odczytane oczami ani palcami, a co dziecko z łatwością odgadnie w dźwiękach słów i w lustrze obrazów, w Braille,u duszy.” Francois Ruy-Vidala

i takie znalazłam w tym temacie. 
Moja najukochańsza-


Poezja dla dzieci, od tego się zaczyna, od niejednoznaczności, metafory, To oszczędna w formie książka, która nie oszczędza. Kipi w niej od uczuć, karty drżą drżeniem gęsi. Śmierć się nie panoszy, ona po prostu jest. W bezpiecznych ramionach rodzica, czytanie tej książki jest-o tym jestem przekonana- podróżą kontrolowana wprost w niebezpieczeństwo.




Kto mieszka w Warszawie lub bywa, ma blisko do Teatru Baj to nie powinien ominąć spektaklu Gęś, smierć i tulipan. Rekomendowany dla dzieci od lat 10. Myślę, jednak, że to rodzic ma głos decydujący. 

Na rozmaitych grupach rodzicielskich, dosyć często pojawiają się pytania czy opowiadać dzieciom o śmierci, zwłaszcza pupilów. Pożegnania uczy Pan Muffin.


Odchodzenie po pieknym życiu, Z fantazja i zrozumieniem. Wyliczająca swoje osiagnięcia życiowe starzejąca się świnka morska (przepraszam , kawia domowa ) jest tak uroczym zabiegiem, że mnie dorosłą, po prostu wzrusza i rozbawia. To jej odchodzenie jest takie naturalne. Jak powinno być. 


A na koniec pogrzeb. Czyż nie piękny? Przypominam sobie wszystkie pogrzeby które urządziłam moim zwierzętom. Wszystkie chomiki, myszki i świnki.... 



Pamiętam taki cytat z bardzo cennej dla mnie  książki   Tabu w literaturze i sztuce dla dzieci.

„Ale czy tęsknota nie oznacza także smutku? –zapytał Dinis
--To zależy od  tego co chcesz zrobić z tęsknotą, która odczuwasz. Dla mnie tęsknota oznacza myślenie o zaszczycie, jakiego doświadczyłem, przeżywając minione, dobre chwile; nie tylko otrzymując dobro, ale także dając to, co najlepsze od siebie , tak żeby moje życie i życie tych którzy mnie otaczali było pełne. To wszystko zachowało się w mojej pamięci i już nigdy z niej nie wymaże.”

Rosario Alcada Araujo


Tak mi sie to z Panem Muffinem skojarzyło, i z  Panjanem oczywiście.



Panjan sie zmienił. Wiadomo było ze jest stary, ale nagle stracił, włosy. Podoba mi się, że fantazjuje bohater, że to ten o którym wiemy, że odejdzie ma prawo do snucia swojej wizji. To on opowiada o Pangórze. Ma prawo , to jego umieranie, to on tak sobie z tym radzi. A Kasia?




Sprawdźcie. 


Podobny motyw fantazjowania znajdziemy u siostry Mai z księzyca. Pisałam o tym juz jakis czas temu - Zajrzyj tutaj



Za kilka dni święto zmarłych, potem zaduszki. Moje dziecko jest takie spragnione wiedzy, wszystko ją interesuje. Już z nią można tak rozmawiać, że czasem muszę przystanąć ze zdumienia, Ciesze się na te dni, będziemy czytać te książki, pójdziemy na cmentarz, rozszyfrujemy literki na nagrobkach i nareszcie jej opowiem o dziadku, o ukochanej siostrze mojej babci i jak Pan Muffin wyliczę jej jak ci wszyscy ludzie sprawili, że mojej życie było pełniejsze. I że nie smucę się z tęsknoty. 

Ciekawe czy tak łatwo byłoby mi rozmawiać o śmierci, gdybym kilka lat temu nie zrobiła eksperymentu o umieraniu z tej ksiażki - Gdybyś miał przed soba rok-życia, eksperyment na świadomosci




wpis powstał w projekcie PRZYGODA Z KSIAŻKĄ 3



środa, 14 października 2015

Przygoda z książką. Animalia.

Co łączy wydane niedawno książki o zwierzętach?


Tropiciele na przykład  wombatów nie maja wątpliwości ;) tu, wombat, tam wombat, w jednej książce ciekawostka taka w drugiej inna, razem mamy całą złożoną charakterystykę.


Ten lubi odpoczać, napić sie, bo ma mało picia, i zjeśc lody bo mu goraco.


Ten siedzi w norze, torbę na małe dzieci ma odwrotnie niż kangur żeby mu się ziemia nie nasypała do środka.


O, a ten czasem lubi wyjść na świeże powietrze spotkać kolegów.



A tu jego rodzina. Oni wszyscy noszą swoje dzidziusie w torbach.


Wszystkie prezentowane książki kocham, nie wiem którą bardziej choć nieśmiało powiem, że mam faworyta. tylko czy oderwany od całego zestawu będzie tak samo ulubiony?
 "Narwańcy" mnie osobiście chyba najbardziej ujmują kluczem doboru gatunków.
legendarne, leśne, liliputy, udomowione, w paski, nocne marki, gladiatorzy, górale i giganci. Ten pomysł mnie ujmuje, jedno określenie narzuca charakter, łatwiej mi ich zapamiętać i łatwo mi dzięki temu opowiadać dzieciom i szukać powiązań między książkami.
Uwielbiam ten cały  zestaw własnie z tej radosnej i dziecięcej we mnie frajdy obłożenia się książkami, wertowania wielkich kart, poszukiwania, porównywania, wybierania i decydowania. Zaglądania raz w jedną raz w drugą. Rozkładam podziemne nory i szukam.....

Czego teraz poszukamy córko?
Szukamy białego zwierza!!!!!


Bielinek kapustnik, kozioł, mewa wszyscy tacy biali...


Ta białucha, to ma ogon to chyba w wodzie żyje i ma tak białe ucho że nie widać.



Biały jest tez niedźwiedź biały, no chyba ze ma złota koronę, wtedy jest złotobiały.




A ten potwór jest dziwny, jak się nazywa? 

Córko, a dlaczego to samo, dwukolorowe zwierzę w każdej książce jest inne? Popatrz, ta orka, niby taka biało czarna a taka inna....



  Córko, który słoń ci się podoba?  Który słoń mi się bardziej podoba?Narysujesz swojego? 


Ten jest za szary, ten nie.


To jest mama z córka, to tak.



O! ten , ten jest najśliczniejszy, fioletowy......




Możemy tak godzinami.......spróbujecie?


Animalium

Muzeum Zwierząt
tekst: Jenny Broom
ilustracje: Katie Scott
wydawnictwo: Dwie Siostry



Atlas tych, co fruwają, skaczą i nurkują
tekst i ilustracje: Adrienne Barman
wydawnictwo: Dwie Siostry



autor: Joelle Jolivet
wydawnictwo : Egmont

Pod wodą, pod ziemią
tekst i ilustracje: Aleksandra i Daniel Mizielińscy
wydawnictwo: Dwie Siostry


Pupy, ogonki i kuperki

tekst i ilustracje: Mikołaj Golachowski & Maria Mroux Bulikowska
wydawnictwo: Babaryba


post w projekcie PRZYGODA Z KSIĄŻKĄ 3
tu -- KLIK- blogi innych uczestniczek projektu


wtorek, 13 października 2015

Maja z księżyca

Kupiłam sobie książkę. Bardzo się wzruszyłam.


Tak jakoś ostatnio trudne tematy same wchodzą mi w ręce, a książki które o nich , same się pchają do polecania. To polecam tą historię o chorobie starszej siostry. Która prawdopodobnie siostrę zabierze i nie odda. Słowo choroba prawie nie pada. Może raz, katar przecież jest zaraźliwy i bardzo groźny. Trzeba go nazwać po imieniu. Może rozłożyć na łopatki całe królestwo do którego przejęcia szykuje się Maja.



Blada, co dzień coraz bardziej krucha Księżniczka z Księżyca. Ala, jej siostra nie może się już z nią bawić w przebieranie w pył księżycowy, Maja ma swoja białofartuchową świtę, która pomaga jej we wszystkim, czasem Ala zazdrości, czasem jest smutna. Ale cały czas radzi sobie jak potrafi z sytuacją. Sama sobie wyobraża. Nikt jej nie podpowiada, nie podsuwa utartych klisz. Sama uruchamia wyobraźnię i ogląda we własnej głowie film z życia swojej siostry, ogląda w pastelach, delikatne obrazy, oniryczną Królewnę, lekko zarysowaną...










Najbardziej wzruszył mnie tata, nie okłamuje, mówi prawdę, choć zajęty przy chorej starszej córce czuwa też nad młodszą, nie zbywa jej i odpowiada jak sam potrafi. Krótko, prawdziwie. Ten ich dialog ma w sobie klimat haiku. Ciesze się, że tak można. Bez zadęcia, bez oszukiwania i udawania, że dorosły ma monopol na prawdę. Kliszę na odpowiednią okoliczność. I znowu jestem w tej samej ambiwalencji w której byłam przy książce "Dzidziuś. Niewielka książeczka o wielkiej stracie", tak bym chciała, żeby nie trzeba było pisać o takich tematach, a jednocześnie cieszę się, że ktoś tak potrafi. Że powstaje literatura , która może być terapią, a nie kolejna interwencyjna, terapeutyczna opowiastka.







Maja z KsiężycaTekst i ilustracje: Katarzyna BabisWyd. Widnokrąg, 2015 

poniedziałek, 5 października 2015

Hulaj Hulda. Różowe środy albo podróż z ciotką Huldą.

Jaki jest przepis na udana niedzielę?
Przyzwoita pogoda, nie upał, nie ziąb, Słoneczko i lekki wiaterek, koc na trawie,  przyjaciółka u boku i zaopiekowane przez dziadków dzieci. Komplet?  Nie. Brakuje do zestawu świetnej książki.


"Różowe środy, albo podróż z ciotką Huldą" zrobiła nam niedzielę. Czytałyśmy sobie nawzajem na głos. Tak, dwie dorosłe kobiety i książka niby dla dzieci. Zaczęłam niewinnie - posłuchaj tego, mając w planie przeczytać jakim palantem jest ojciec Sary.

Kompletna wariatka -mawiał ojciec Sary zawsze, gdy rozmowa schodziła na ciotke Huldę. Nigdy nie zastanawiał się zbyt długo, zanim coś powiedział- Jest miła i kochana, to prawda, ale jednak strasznie opóźniona w rozwoju. Coś jakby pluszak.

Po takim zdaniu nie dało się odłożyć książki. No bo która ma czytać dalej, ja czy ona, która ma mieć fajna niedzielę? no to czytałyśmy....

Świetne doświadczenie, bo literatura całkiem, całkiem. Rytmiczna, melodyjna. Dialogi bardzo naturalne. Postaci tak celnie opisane, że aż namacalne. Humor i wzruszenie, intryga i napięcie. Przygoda. Lekka, łatwa historyjka? Nie do końca. Przecież ciotka Hulda jest osoba upośledzoną umysłowo.

Jak można pisać tak lekko o człowieku z "takim" problemem, jak można pisać bez moralizowania, i dawania wskazówek, jak można nie napisać poradnika na temat - jak współistnieć z ludźmi niepełnosprawnymi....

uf... jak cudownie, że autorka wybrała taka konwencję, albo że Hulda nie dała się opisać inaczej niż tak własnie, czarująco i lekko. Taka Hulda jest przyjemna słodka i ciepła. No chyba, że się zestresuje i wpadnie w szał. Na szczęście ktoś mądry powiedział, że jest na to sposób i nawet kilkuletnia dziewczynka wie jak sobie poradzić z atakiem ciotki. Ktoś potraktował Sarę poważnie. No i Huldę poważnie nade wszystko.

Hulda ma swoje życie, swoje tajemnice, swój czas, którym rozporządza jak chce. Środy chce spędzać ze swoją siostrzenicą, siostrzenica tez chce, czas z ciotka jest różowy słodki i ciepły. Smuci , że czas z rodzicami jest taki zimny.


Hulda jest wolnym duchem, lubi co lubi, robi co jest do zrobienia, mówi co jest do powiedzenia, nie wstydzi się, wali prosto z mostu, nie ocenia, nie kategoryzuje ludzi, jest i cieszy się byciem. Rety, jaki to ewenement. rety, jakie to zaraźliwe.



Nie chcę zdradzać fabuły. Przeczytajcie koniecznie. A potem ....zachęcam was, pogadajcie ze swoimi bliskimi małymi i dużymi o autentyczności, o etykietkach, o wolności, inności i normach :)


Ksiażkę przeczytałabym każdemu chętnemu słuchania bez względu na wiek, choć wydawca rekomenduje 8+.

Różowe środy albo podróż z ciotką Huldą

ilustracje: Anke Kuhl
tłumaczenie: Tomasz Ososiński
wydawnictwo: Dwie Siostry